opis

Wszystko o zakupach i makijażu :)

czwartek, 8 marca 2012

Come back & zużyte produkty

Bardzo, ale to bardzo długo nie było mnie tutaj. Wydarzyło się wiele rzeczy, lepszych i gorszych, później przeprowadzka z rodzinnego miasta na studia i zwyczajnie zapomniałam o istnieniu bloga. Teraz wracam i będę się starała pisać więcej, bo od ostatniej notki na blogu odkryłam wiele świetnych kosmetyków :). 


A oto moje zużycia:


Peeling do ciała borówkowy BeBeauty z Biedronki






Niestety nie pamiętam ceny tego produktu, bo kupiłam go latem, kiedy akurat była w Biedronce akcja "Tajemnice Urody" i w zasadzie wtedy widziałam go po raz ostatni. Wydaje mi się, że cena nie przekraczała 6-7 zł przy pojemności 200ml. Opakowanie przypomina mi masła z The Body Shopu. Peeling ma dość rzadką konsystencję, wygląda trochę jak rozwodniony dżem truskawkowy, ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Bardzo podoba mi się zapach tego produktu, choć wiem, że wielu osobom on nie odpowiada. Drobinki nie są zbyt szorstkie, nie ranią skóry, nie są także zbyt małe, dobrze peelingują. Niestety produkt nie jest wydajny, wystarczył na jakieś 6-7 użyć. Uważam, że za taką cenę ten produkt jest bardzo dobry, choć może nie jest to mój ideał, ze względu na brak nawilżania skóry. Na jego korzyść świadczy jednak fakt, że nie wysuszył mojej skóry. I jeszcze jedno - niestety nie wiem, gdzie i kiedy (i czy w ogóle) będzie można go dostać. Ostatnio w Biedronce znów pojawiła się seria różnych kosmetyków, ale nie widziałam go. 


Kolejny peeling :). 


DAX COSMETICS Perfecta Spa Cukrowy Peeling do ciała czekoladowo-kokosowy




Produkt znany chyba wszystkim maniaczkom pielęgnacji ciała :). Jest to chyba mój peelingowy faworyt :). Przede wszystkim powalił mnie jego zapach, który jednak jest bardziej czekoladowy niż kokosowy. Cena to ok. 17 zł za 225ml produktu, który bardzo często można spotkać w promocji. Peeling ma bardzo gęstą konsystencję. Rzeczywiście wyczuwalne są w nim drobinki cukru, które rewelacyjnie peelingują skórę. To, co w nim uwielbiam oprócz zapachu to fakt, że pozostawia na mojej skórze tłustawą powłoczkę, dzięki czemu nie musze po jego użyciu stosować balsamu. Producent zapewnia o działaniu ujędrniającym i regenerującym, jednak żadnego ujędrnienia oczywiście nie zauważyłam ;).


Pozostając przy peelingach, przedstawiam kolejny wreszcie zużyty produkt jakim jest:


Avon, Foot Works, Energizujący scrub do stóp z solą morską "Morska Bryza"




Produkt ten zużywałam dość długo, choć ma tylko 75ml, a to dlatego, że nie widziałam żadnych efektów. Jest to półprzezroczysty, niebieskawy żel z zatopionymi niebieskimi drobinkami oraz z czymś co przypomina piasek. Muszę przyznać, że drobinek w tym peelingu jest naprawdę dużo. Niestety, nawet przy dużej ich ilości ten peeling nic nie robi. Moje stopy nie są ekstremalnie przesuszone, moje pięty nie pękają, a jednak ten peeling zupełnie nie radzi sobie w roli "ścieracza" naskórka. Czy go zastosowałam, czy też nie, nie widziałam żadnej różnicy. Jest to raczej produkt relaksujący niż działający cuda. Zapach ma dość przyjemny, mi osobiście kojarzy się on z wakacjami. Opakowanie spełnia swoją rolę dobrze, dopóki nie zostaje nam resztka produktu na dnie - wtedy wymaga rozcięcia, co widać na zdjęciu. Cena ok. 14 zł.


LUSH Sweetie Pie - galaretka do mycia ciała






W opakowaniu otrzymujemy 100g galaretki do mycia ciała za cenę 2,95 Ł. Produkt występuje także w opakowaniu o wadze 240g i wówczas cena wynosi 5,95Ł. Jest to jeden z pierwszych produktów firmy Lush, który chciałam wypróbować. Produkt jest dość zabawny :). Jest on w jednym kawałku, więc możemy go wyjąć całkiem na dłoń, wówczas produkt zachowuje się jak galaretka - trzęsie się i wydaje "pluskający" dźwięk ;p. Jak go używamy? Odrywamy kawałek, wkładamy w środek myjki lub kładziemy na gąbkę, pocieramy i galaretka się rozpuszcza dając nam gęstą, pięknie pachnącą pianę :). Zapach jest trochę wiśniowy, landrynkowy, trochę tropikalny. Galaretka jest dość wydajna, w zależności od tego jak duże kawałki odrywamy od całości. Latem używa się jej jeszcze przyjemniej, jeśli schłodzimy ją w lodówce. Nie wysuszyła mojej skóry. Prawdopodobnie kiedyś jeszcze do niej wrócę :). 


Clinique, Dramatically Different Moisturizing Gel






Kultowy kosmetyk firmy Clinique. W opakowaniu otrzymujemy 125ml produktu za cenę 100-110 zł. Jest to jeden z moich ulubionych produktów do pielęgnacji twarzy. Cena jest dość wysoka, jednak przy pojemności nie wypada tak tragicznie. Jako posiadaczka cery potrądzikowej z różnymi przebarwieniami dbam przede wszystkim o to, by problem zapchanych porów i ropnych wyprysków nie powrócił. DDMG nie spowodował u mnie żadnej z tych rzeczy, dość dobrze nawilża moją skórę, jest  świetny pod makijaż, także na cieplejsze dni. Zimą niestety bym go nie polecała, gdyż może być zbyt lekki. Jest wydajny, gdyż niewielka ilość pozwala na nałożenie go na całą twarz. Szybko się wchłania, ale pozostawia wyczuwalną warstewkę na skórze. Opakowanie jest bardzo higienicznie, z pompką, jednak kiedy produkt sięga dna nie damy rady wydostać go z opakowania do ostatniej kropli, a rozciąć go jest ciężko, gdyż wykonane jest z dość grubego plastiku. Z tyłu opakowania widnieje napis "fragrance free" czym firma Clinique swego czasu dość mocno się szczyciła, jednak produkt ma zapach i choć nie drażni on mojego nosa, to wcale nie należy do tych ledwo wyczuwalnych. Na szczęście szybko utlenia się z twarzy. Mogę go szczerze polecić posiadaczkom cer tłustych, mieszanych i trądzikowych. Istnieje także wersja Dramatically Different Moisturizing Lotion dla suchej cery. 


VICHY Normaderm, żel oczyszczający 






Uwielbiam ten produkt. Wzbudza on wiele negatywnych emocji, ponieważ wiele osób odczuwa przy nim wysuszenie twarzy. Ja natomiast nic takiego nie zauważyłam. Świetnie zmywa makijaż, także wodoodporny makijaż oczu. Jest to jeden z tych produktów, które możemy zabrać pod prysznic i umyć nim całą twarz jak mydłem, a ja uwielbiam tak ekspresowy demakijaż. Nie podrażnił moich oczy, nie wysuszył mojej cery. Zawsze, kiedy próbuję zmywania makijażu za pomocą olejów i widzę, jak moje pory zaczynają się zapychać wracam do niego. To jedyny produkt, który utrzymuje moją skórę w bardzo dobrym stanie. Zalecza wszystkie wypryski i nie dopuszcza, aby resztki makijażu utkwiły gdzieś niezmyte. Jedyną jego wadą jest dość mocny zapach, do którego jednak się już przyzwyczaiłam i niezbyt przyjazny skład. Jest niesamowicie wydajny - 200 ml opakowanie wystarczyło mi na 3-4 miesiące mycia twarzy rano i wieczorem. Ma gęstą konsystencję. Cena regularna w Super-Pharm to 36,99 zł za 200ml, w promocji zapłaciłam 19,99 zł. Nie jest to jednak opłacalne. Kilka dni temu, w aptece koło domu zapłaciłam za 400 ml 36 zł (ponieważ bardzo często występuje w promocji "400 ml w cenie 200 ml"), także polecam szukać go w zwykłych aptekach.




To by było na tyle. Przepraszam za słabą jakość zdjęć, obiecuję że następnym razem będzie o wiele lepiej :).



sobota, 6 listopada 2010

Haul: paczki z LUSH'a

Hej :)

Dziś mam dla Was haul, w którym pokażę Wam co dostałam w przedostatniej  i wczorajszej paczce od Olencji (jeśli to przeczytasz, to dziękuję Ci kochana za przygarnięcie do zamówienia po raz kolejny ;*). 

Niektóre z tych produktów były już przeze mnie używane, niektóre wciąż czekają na swoją kolej ;). O tych, których używałam piszę troszkę z własnego doświadczenia, o pozostałych tylko to, co podaje producent i co widzę/czuję ;).














Dark Angels to cleanser do buzi. Służy do głębokiego oczyszczania. Po nałożeniu na buzię wygląda się jak górnik po pracy ;p. Pachnie jak lukrecja. Przy zmywaniu zachowuje się jak peeling. Producent podaje, że przy skórze suchej proponuje używać raz w tygodniu, przy tłustej dwa razy w tygodniu. 
Sposób użycia: Bierzemy malutką ilość na dłoń lub do jakiegoś naczynia, mieszamy z kilkoma kroplami wody, nakladamy na twarz i zmywamy ciepłą wodą.





Ocean Salt - to scrub do twarzy. Zawiera m.in.: oczyszczającą limonkę, kokosa oraz sól morską. Ma cytrusowo-alkoholowy zapach, gdyż zawiera wódkę. Używam raz w tygodniu, gdyż może wysuszać. Ma duże kawałki soli, które przyjemnie peelingują, jednak są dość ostre. Radziłabym robić masaż buzi delikatnie, aby nie zrobić sobie krzywdy.


Herbalism - kolejny cleanser. Pachnie dziwnie ;). Octowo-ziołowy zapach nie należy do najprzyjemniejszych, ale nie ma tragedii, można się przyzwyczaić ;) Sposób użycia jest taki sam, jak w przypadku Dark Angels, jednak mimo, iż producent nie podaje, jak często należy stosować, to również nie używałabym codziennie. 2-3 razy w tygodniu wystarczą, aby oczyścić skórę i jej nie przesuszyć ;).



Następnie mamy kule do kąpieli i bubble bars.






Satsumo Santa - to kula do kąpieli. Jak stosujemy Bath Ballistic? Wrzucamy do wody w całości, lub połowę. Kula musuje, zazwyczaj ma w sobie jakieś "dodatki" typu brokat, płatki kwiatów itp., ma zmiękczać wodę i nawilżać skórę. Pachnie jak guma balonowa, owoce i... budyń ;p tak, kojarzy mi się z mydełkiem The Godmother i budyniem waniliowym ;). Edycja świąteczna - limitowana.


Calavera- kolejny Bath Ballistic. Kolorowa kula do kąpieli pachnąca cytrusami ;).





Sunny Side - jest to Bubble Bar. Jak stosujemy Bubble BarsKruszymy w dłoni całą lub kawałek pod strumieniem wody. Właściwości: Niektóre dają dużo bąbelków, inne zmieniają kolor wody i mają w sobie dużo drobniutkiego brokatu. Nie pokażę Wam, jak wygląda moja Sunny Side, gdyż wszędzie miałabym później brokat ;). Jest to dość duża kostka, pachnie cytrusowo, bardzo orzeźwiająco, ma za zadanie zmienić wodę w "płynne złoto" ;)




Winter Bath - kolejny Bath Ballistic. Jego zadaniem jest rozgrzać nas w zimowe wieczory i nawilżyć naszą skórę.  Pachnie troszkę pikantnie, imbirem i czymś jeszcze. Zawiera mleko sojowe. Edycja świąteczna - limitowana. 




Cinders - Bath Ballistic. Muszę przyznać, że na tą kulę czekałam ostatnio najbardziej ;). Troszeczkę pikantny, ale i lekko pomarańczowy zapach. Na pierwszy plan wysuwa się tu cynamon ;). 
Edycja świąteczna - limitowana. 



Li'l Lush Pud - Bath Ballictic. Pachnie jakby cytryną i różami? :D Ten zapach kojarzy mi się troszkę z Coca-Colą ;).
Edycja świąteczna - limitowana. 





Bearded Lady - ta Lejdi to Bubble Bar ;). Pachnie świeżo, czysto, mlecznie i owocowo. Producent podaje, że ma w sobie banany i awokado. Bananów nie czuję, awokado - nie jestem pewna ;). 
Edycja świąteczna - limitowana.

A teraz paczka wczorajsza: 




Znalazły się w niej: 





 



Aqua Marina - kolejny cleanser do mycia twarzy. Jest dość gęsty, miejscami trochę przypomina gumę, ma w sobie liście nori. Zapach.. .hm ;p. Szczerze? Przypomina mi trochę brudne pranie, albo ryby ;p. Nie jest to jednak mocny zapach i da się go wytrzymać. Po umyciu buzia jest gładziutka, wręcz "piszczy", gdy przejedzie się palcem ;).



 

Retread - odżywka o "potrójnej sile", aby wzmocnić i nadać włosom miękkość. Zawiera mleko sojowe. Jest bardzo kremowa. Pachnie ziołami i owocami. Jej recenzja pojawi się, kiedy zacznę jej używać regularnie ;).




Snow Fairy - żel pod prysznic i do włosów.  Pachnie podobnie do The Godmother. Przypomina mi zapachem oranżadę, cukierki i cytrusy. Jest bardzo gęsty. Nie mogę się już doczekać, aby go użyć ! ;) 
Edycja świąteczna - limitowana. 



Tea Tree Water - mój ulubiony tonik do twarzy. Zawiera w sobie wyciąg z drzewa herbacianego, pachnie jak olejek herbaciany ;). Uwielbiam go! Świetnie odświeża buzię w ciągu dnia, usuwa wszelkie zanieczyszczenia i sebum. Polecam wszystkim z mieszaną i tłustą cerą.  



Iced Wine -  mydełko w galaretce ;p. Pachnie cudownie ;). Słodko, owocowo, egzotycznie. Bardzo lubię te galaretki, miła odskocznia ;). Jak stosuję? Urywam/odcinam kawałeczek, kładę na gąbkę lub wkładam w myjkę i pocieram, aż zrobi się piana ;). Warto spróbować. 
Edycja świąteczna - limitowana.

 



To już wszystko ;)
Jeżeli macie jakieś doświadczenia z tymi produktami to piszcie w komentarzach ;). Na wszystkie pytania też chętnie odpowiem ;). 

Pozdrawiam  :)


 



 








czwartek, 4 listopada 2010

Givaways u dziewczyn :)

Zauważyłam, że jesień obfituje na blogspocie w różne rozdania :)
Przeglądając blogi dziewczyn postanowiłam wziąć udział w kilku ;) Co mi szkodzi;p Nie mam nic do stracenia.
Oto one:

Rozdanie u Sunny Monday
Zasady: 
Każdy biorący udział może uzyskać 3 losy, kolejno za:
1. bycie PUBLICZNYM obserwatorem bloga Sunny Monday
2. umieszczenie mojego bloga w blogrollu
3. notkę z linkiem do giveawaya na Waszym blogu

Nagrody: 

1sze miejsce:





2gie miejsce:





Sunny przewidziała także nagrodę za 3cie miejsce, jest to jednak niespodzianka ;)


Rozdanie u Spooky Nails

Zasady:

1. Musisz być publiczną obserwatorką (lub obserwatorem) bloga Spooky Nails - warunek konieczny - 1 los
2. Możesz napisać notkę  giveawayu z linkiem i zdjęciem - 1 los
3. Możesz dodać blog Spooky Nails do blogrolla -  2 losy
4. Możesz napisać o  loterii na twitterze - 1 los
5. Możesz dołączyć  na facebook-u - 1 los

Nagrody: 






Lemax
Golden Rose Miss Selene208
Essie Knockout Pout mini
Colour Alike 444 Szał Ciał
Wibo Extreme Nails 27
Color Club Positively Posh
Inglot 807
Eveline Colour Show 376 Carnival Night
Sally Hansen Instant Fill-in Kit (wypełniacz odrostów;) falsenails filler:)


Rozdanie u Hexxany z bloga Tysiąc jeden pomysłów i pasji:

Przygotowała ona następujące nagrody (cytaty z bloga)


Lakiery:

-Seche RED,14ml nowy
-Sally Hansen Hard as Nails Xtreme Wear 06 Love Hangover,11,8ml nowy
-Color Club 759 Natures Way,15ml użyty testowo
-Essence Into the Wild 01 Desert Fox,10ml uzyty raz





Kolorówka:


-Essence Mineral Powder Brush,nowy
-Yves Rocher Luminelle Melon 3,3g,nowy cien do powiek
-AVON Anew Pressed Powder Soft Beige 10g,uzyty dla sprawdzenia koloru-swietny puder w kamieniu niestety dla mnie duzo za jasny takze polecam wszystkim bladolicym:-)
-Farmasi Colourful Mascara w kolorze Blue ,testowana
-Lacome Juicy Tubes Smoothie Hot Date,nowa miniatura


 Hexxana pisze: 

Zasady:
-aktywnie i publicznie obserwujesz moj blog
-zostawiasz notke na swoim blogu dot.akcji Niespodzianka:)
-posiadasz link w blogrollu

-jeden wpis dla osoby w ktorym prosze o podanie nicka,adresu e-mail,linka do notki na swoim blogu oraz dopisaniu,ktory zestaw Was interesuje lakiery czy kolorowka badz jedno i drugie;)











niedziela, 31 października 2010

LUSH review - FRESH FACE MASK

Hej!
To mój pierwszy post, ale na pewno będzie ich więcej ;) 

Dzisiaj mam dla Was recenzję kilku produktów angielskiej firmy LUSH, na której od pewnego czasu skupiam się najbardziej. Są to produkty, które nabyłam dwa miesiące temu i mogę o nich już trochę napisać ;).Tym razem będą to maseczki - Fresh Face Mask.


Wszystkie maseczki  firmy LUSH mają krótkie daty ważności, gdyż nie zawierają konserwantów (przykładowo: wyprodukowano 07.09.2010, zużyć należy do 04.10.2010). Jest to jednak dla mnie plus, gdyż jako osoba nie do końca zdyscyplinowana pod względem regularności stosowania kosmetyków musiałam postarać się, aby produkt się nie zmarnował ;).

Wszystkie opisywane poniżej maseczki trzymamy na buzi 5-10 minut, po czym zmywamy okrężnymi ruchami ciepłą wodą. Należy przechowywać je w chłodzie.




Brazened Honey



Jest to maseczka, która ma właściwości peelingujące, antybakteryjne, antyoksydancyjne, stymulujące oraz odżywcze.
Przeznaczona jest do skóry "zmęczonej". Producent podaje, że maseczka jest idealna "gdy całkowicie wstydzisz się tego, co zrobiłeś swojej skórze" ;) .

 Moje spostrzeżenia po zużyciu całego opakowania: 

Maseczka jest gęsta, ma kolor żółty. Pachnie dość pikantnie, ale bardzo przyjemnie. Zawiera m.in.: imbir, kurkumę, zioła, soki owocowe, miód i pikantne przyprawy.
Mam skórę trądzikową. 
Po każdym użyciu widziałam poprawę stanu mojej skóry. Nawilża, więc pozbyłam się suchych skórek. Rozjaśnia przebarwienia po "niespodziankach". Skóra jest gładziutka i miła w dotyku. Po zastosowaniu maseczki wszelkie zmiany goją się szybciej, a buzia jest promienna
Polecam, zdecydowanie warta swojej ceny;)

  Cena: £4.95/75g

Catastrophe Cosmetic 


"Gdy nadciąga katastrofa, Catastrophe Cosmetic uspokaja i oczyszcza skórę" 

To prawda! 
Maseczka oczyszcza buzię, uspokaja pryszcze i redukuje zaczerwienienie. Nie wysusza skóry, pomaga odzyskać jej nawilżenie. 

Maseczka jest gęsta, po pierwszym otwarciu musiałam wymieszać wszystkie składniki razem, gdyż widoczne było rozdzielenie soku od owoców i reszty. To jednak nic złego. Pachnie świetnie, ma w sobie kawałki jagód, które przyjemnie i delikatnie peelingują skórę podczas zmywania. 
Szybko zasycha i nie pozostawia uczucia ściągniętej skóry.

Zawarte w niej jagody mają właściwości antyoksydancyjne, zawierają wiele witamin i działają antyseptycznie. 

Maseczka ma za zadanie zatrzymać wszelkie wypryski, zanim staną się poważnym problemem. 


Cena: £4.95/75g

Cupcake 

To moja ulubiona maseczka z LUSH'a.

"Czekoladowe niebo dla tłustej i nastoletniej skóry"

Fakt. 

Maseczka ta ma przepiękny zapach czekolady z delikatnie wyczuwalną nutą mięty. Jest bardzo gęsta, zawiera drobne kawałeczki "czegoś" co mi osobiście przypomina orzechy, jest to świetna sprawa, bo przy zmywaniu zachowują się one jak delikatny peeling ;). 

Cupcake wygładza, oczyszcza skórę, zmniejsza błyszczenie, nawilża. Po prostu balansuje. Redukuje także zaczerwienienia, zapobiega nowym wypryskom i goi skórę.

Zawiera m.in.: miętę, kakao i błoto Rhassoul. 

Jest po prostu cudowna i spełnia wszystkie obietnice producenta.

Cena: £4.95/75g

Kosmetyki możecie zamówić na stronie  lush.co.uk, gdyż tam wysyłka opłaci się najbardziej i wiem, że wysyłają do Polski ;).



Pozdrawiam :)